Pyrkon 2019 – Dzień drugi

Drugi dzień Pyrkonu upłynął mi pod znakiem meetów i cykania fotek.

20190427_104358

Tego dnia z rana obyło się bez specjalnych akcji. Ot, ja oraz Kaz wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, wzięliśmy rzeczy i ruszyliśmy na Pyrkon. Sobota przywitała nas dużo chłodniejszą, szarą atmosferą, ale koniec końców było dla mnie milsze od piątkowego upału. Na targi dotarliśmy około 10 i pierwsze co zrobiłem to odzyskałem z biura rzeczy zaginionych jedną z wczorajszych zgub (dziękuję tu ponownie osóbce, która przekazała moją przypinkę do biura). Potem przyjaciółka zajęła się wymianą kart pokemon, a ja ruszyłem na poszukiwanie znajomków (innych niż wczoraj). Znalazłem ich w stanie po pobudkowym i mocno się wyściskaliśmy. Jako że zajęli się przygotowaniami, nie nastręczałem się im.

20190427_113030

Potem się trochę szwendałem w okolicach Placu Marku, (spotkałem np. tą uroczą osóbkę ze zdjęcia powyżej przebraną za Niko z Oneshot) zahaczyłem też o wystawców. Nic nadzwyczajnego. Wtedy dostałem wiadomość od osóbki, która skontaktowała się wcześniej ze mną przez grupkę spotted, że znalazła mojego włóczkowego Eevee. Czym prędzej odszukałem ją i ku mojej wielkiej radości, druga ważniejsza zguba także wróciła do mnie (też jeszcze raz dziękuję). Potem przyszedł czas na pierwszy z meetów, Undermeet gdzie spotykali się cosplayerzy i fani gier Tobiego Foxa: Undertale oraz Delta Rune. Osób może strasznie wiele nie było, na oko mniej niż w zeszłym roku, ale zacne przebrania już tak. Nie brakowało Frisków i Char, zjawiło się też wiele Ralseiów, ale byli też świetna Muffet, Alphys, Temmie, no i epicki Asriel z zeszłego roku (choć tym razem bez szczudeł, bo jak wyjaśnił, to było mordercze dla jego nóg), z którym zamieniłem kilka słów. Z tą ekipą przeszedłem się dookoła targów, cykając mnóstwo zdjęć. Było fajnie. Pod koniec tego meeta odlazła mnie kumpela i ona też załapała się na zdjęcia.

IMG_20190427_124716

Zaraz po Undermeecie w okolicy odbywał się Pokemeet. Tutaj nie było już tak zacnie. Kto wie, czy zawiodła organizacja, czy ludzie się nie znaleźli, czy po prostu mieli co innego na głowach, ale fanów pokemonów zeszło się niewielu i była tylko garstka cosplayerów. Spotkanie było stacjonarne i głównie się rozmawiało oraz wymieniało stworkami w grach takich jak Pokemon Go.

20190427_133833

Po Pokemeecie poszedłem z kumpelą do wystawców, chcąc znaleźć jakiegoś uroczego pluszaka przedstawiającego pokemona. No nie wyszło, bo tam gdzie sprzedawali takie, nie było już nic co bym bardzo, bardzo chciał, ale zdobyczłem breloczek do kluczy ze świetnym Weavile’m oraz magnesik z Eevee. Potem kumpela poszła na stoisko Baniaka po kolejne podpisy ekipy, a ja kupiłem sobie książki na straganie wydawnictwa Nowa Baśń. Tym razem trzeci tom Strażników Ga’Hoole (dam sowom kolejną szansę, bo okładki mają świetne) i czwarty Wojowników. Boże kiedy ja to poczytam. Potem poszliśmy na krótką prelekcję o tworzeniu bohaterów tej samej prelegentki co wczoraj. Była zacna. To o czym Lady V mówiła zapisałem i prawdopodobnie się przyda w mojej twórczości.

20190427_221450
Wszystkie łupy z soboty

Potem poszedłem wraz z Kaz pierwszy raz w życiu na furwalk. To taka akcja, gdzie idą razem ludzie z fandomu furry, których zwie się futrzakami, wielu ubranych w tzw. fursuity, czyli kostiumy przedstawiający ich futrzane postacie. Sam nie uważam się za futrzaka, ale lubię koncepcję antropomorficznych zwierząt, które chętnie umieszczam w swojej twórczości literackiej, co niejako zbliża mnie do tego fandomu. Nie wiem czy potrafię sobie wyobrazić jak bardzo gorąco jest wewnątrz takiego pełnego fursuit’a, ale pewnie chłodniejsza pogoda była im milsza. Zeszło się na to mnóstwo ludzi. Było śmiesznie, miło i uroczo. Niektóre przebrania były naprawdę super. Jeden futrzak przypominający niebieskiego wilka nosił ze sobą wielgachne pluszami, każdego dnia inny, a kolejny, wyglądający jak futrzany smok, nie mówił tylko popiskiwał. Znowu cykałem mnóstwo zdjęć i sam marsz wśród nich okazał się fajną zabawą.

IMG_20190427_162424

Potem znowu wystawcy, bo byli blisko i tym razem kupiłem pluszaka. Nie pokemona, ale ręcznie wykonaną, niebieską smokowatą istotkę ze skrzydełkami. Jak to rzekł sprzedawca, może być tym czym właściciel zechce, więc myślę, że dostanie imię i stanie się postacią w moich opowiadaniach. Zakup poprzedzony był długim wahaniem się. Wpierw nie chciałem się dać pokusie, a gdy już uległem zastanawiałem się nad wyborem między niebieskim stworkiem, a liskiem. Wygrał uroczy pysio niebieskiego stworka. Śmiesznie mi trochę, że w tym wieku kupiłem pluszaka, ale cóż, w życiu chodzi chyba o to, żeby je przeżyć i było przy tym miło, nie? A patrzenie na tą zabawkę sprawia, że mi cieplej na serduszku.

20190428_201834

Chciałem jeszcze wypróbować prototyp Ojojania, gry Lisich Spraw (kusi mnie wsparcie akcji croudfundingowej). Niestety, akurat wszystkie stoły były zajęte. Potem mieliśmy iść z Kaz na prelekcje o światach studia Ghibli, ale poszliśmy do znajomków na sleepie, gdzie sobie pogadałem i poznałem nowe osoby. Tutaj z kumpelą się na nieco rozstałem. Ona poszła ze swoimi sprawami, a ja poszedłem grać ze znajomymi w planszówki w pawilonie 6. W ogóle pierwszy raz miałem powód iść do tej hali. Wcześniej nie miałem ekipy i nieszczególnie interesuję się tą rozgrywką. Wpierw graliśmy w Jungle Speed. Gra polega na tym, że na środku stawia się totem, a gracze dostają do rąk grzbietami do góry karty z symbolami w różnych kolorach. Gracze kolejno rzucają po karcie na stół i gdy dwaj z nich będą mieli takie same symbole, walczą o totem, a przegrany musi zabrać do ręki karty swoje i zwycięscy. Wygrywa ten kto szybciej pozbędzie się swoich kart z ręki. Są też karty specjalne, ale nie będę wszystkiego tłumaczył. W każdym razie było śmiesznie, na początku gdy trzeba było załapać o co chodzi, co nie jest łatwe przy szybkości tej gry, a potem przy walkach o totem, gdy omal nie wywracaliśmy stołu. Potem adminka forum musiała już znikać, więc w mniejszej liczbie zagraliśmy jeszcze w Avalon, czyli arturiański wariant zabawy w mafię. Jest drużyna lojalnych rycerzy Artura oraz popleczników Mordreda. Dobrzy muszą zakończyć sukcesem misje, a źli przeszkodzić im lub zabić Merlina.

20190427_191244

Podczas naszej rozgrywki źli mieli dobrego kombinatora i wygrali z dobrą drużyną, do której należałem. Po rozgrywce ekipa nieco się rozeszła, ale choć mieli jeszcze grać, ja postanowiłem ruszyć. poszukać Kaz. Nie była daleko, siedziała w pawilonie 7 z ekipą od pokemonów i rysowali sobie nawzajem. Niestety zjawiłem się za późno, by dołączyć, ale chwilę się pogadało.

20190427_200703

Gdy się rozeszli, próbowaliśmy jeszcze wejść do wystawców, bo kumpela działa kupić Pixel Box z losowymi gadżetami dla graczy, ale spóźniliśmy się chwilę i już nas nie wpuszczono. Trochę szkoda. Wtedy doszliśmy do wniosku, że będziemy się już zwijać. Zmęczenie dawało się we znaki. Nocowanie poza targami w trakcie Pyrkonu ma swoje wyraźne plusy i wyraźne minusy, jak np. niemożność uczestniczenia w nocnych atrakcjach, choć ja akurat w nocy dość szybko odpadam.

20190427_223931

U mnie w domu ogarnęliśmy łupy. Razem z kumpelą rozpakowaliśmy zakupione przez nią karty Pokemon, a Kaz obdarowała mnie duplikatami. Szczerze mówiąc, bardzo dobrze się bawiłem i zupełnie nie wiem kiedy mi ta sobota uciekła.

 

Wrażenia z piątku

Wrażenia z niedzieli

2 uwagi do wpisu “Pyrkon 2019 – Dzień drugi

Dodaj odpowiedź do Michał Kucharski Anuluj pisanie odpowiedzi